Tymczasem James
i Syriusz przygotowywali w kuchni niespodziankę dla Lily. Łapa wycinał jakieś
skrzydła, a Rogacz łapał w ogrodzie elfy i świetliki. Nazbierali już płatków
róż i wstawili do kuchni stolik dla dwojga z pokoju rodziców Jamesa. Wszędzie
rozstawili świece i zaczarowali je tak, aby unosiły się w powietrzu. Zostało im
jeszcze trochę czasu do zejścia Lily na kolację, ale mieli jeszcze dużo do
zrobienia. James wrócił do kuchni słoikami (z podziurawionymi wieczkami), w
których były zamknięte jego zdobycze.
- Zastanawiałeś
się w ogóle co jej podasz? – zapytał Syriusz
- Myślałem o
pierożkach w kształcie serca z truskawkami w środku i takie gluty z bitej
śmietany zrobić dookoła jak w mugolskich restauracjach – co ty na to? – odpowiedział
zadowolony z siebie James
- Dobry pomysł,
ale będziesz umiał to zrobić?
- Znajdzie się przepis
w jakiejś książce kucharskiej, mama ma ich tyle...
- No, to jak
chcesz się wyrobić to radzę ci sie streszczać.
- To może tak by
ją czymś zająć, żeby za wcześniej nie schodziła?
- Pisze
wypracowanie dla Binss'a, to jej trochę zajmie.
- Masz rację. Jak
tam twoje przebranie?
- Skrzydła już
są. Prześcieradło też... a nie, to jest obrus, no nieważne. Przebranie gotowe.
– odpowiedział Black i uniósł efekt swojej pracy
- No to
zabierajmy się za pierożki! – powiedział James i wspiął się na jakiś stołek w
poszukiwaniu przepisu na najwyższych półkach
***
Lily leżała w
swoim łóżku i rozmyślała. Do jej pokoju ktoś zapukał.
- James, nie
teraz piszę wypracowanie... – od razu powiedziała ruda
Ale to nie
Rogacz pukał, drzwi uchyliły się i do pokoju weszła pani Potter.
- Oh!
Przepraszam, myślałam, że to James... Proszę wejść pani Potter!
- Nic się nie
stało, nie dziwie się, że pomyślałaś, że to on, założę się, że był tu dzisiaj
przynajmniej pięć razy! Przyniosłam ci pościel... Wiesz może, co chłopacy robią
w kuchni? Nie chcą mnie wpuścić i kazali mi i mojemu mężowi zjeść kolacje w restauracji,
zgodziliśmy się, bo dawno nie jedliśmy poza domem, ale boje się jak będzie
wyglądała kuchnia po naszym powrocie. James podobno zrobi kolacje dla was, ale
jakby coś to możesz sobie zamówić pizze, czy jak to tam mugole mówią –
powiedziała pani Potter wręczając Lily pościel.
- Dobrze... –
powiedziała niepewnie Evans, zastanawiając się, co tym razem wymyślił Potter
- No to do
zobaczenia! – pożegnała się pani Potter i zostawiła Lily samą w pokoju.
- No nie, sama w
domu z huncwotami, to będzie piekło – powiedziała sama do siebie ruda
- Wychodzimy!
Tylko nie rozrabiajcie! I dajcie tej dziewczynie spokój! – usłyszała głos
- Tak, to będzie
piekło – podsumowała
***
Minęło
kilkanaście minut, Lily popatrzyła na zegarek. No tak, nie działał, zapomniała.
Zrobiła się głodna, więc postanowiła iść na kolację, zobaczymy, co zrobił
Potter – pomyślała. Wyszła z pokoju, minęła salon i weszła do kuchni. Zamarła.
Na środku pomieszczenia stał okrągły stolik zakryty czerwonym obrusem. Dookoła
unosiły się różowe świece oraz elfy śpiewające cicho jakąś romantyczną
piosenkę. James ruszył z miejsca i postawił na stół dwa talerze z pierożkami. Dookoła
stolika zaczął krążyć Syriusz w podskokach w przebraniu amorka, rozsypując
wszędzie płatki róż. Co wyglądało po prostu śmiesznie. Lily parsknęła śmiechem.
- Myślałem, że
nigdy nie zgłodniejesz – powiedział Łapa
- Cicho bądź. –
skarcił go Rogacz – Zapraszam do stołu! – powiedział i odsunął jej krzesło
Lily nadal nie
mogła się otrząsnąć ze śmiechu. Gapiła się na Syriusza w obrusie i ze
skrzydełkami.
- Łapa pierwsze
dobre wrażenia zrobione, bierz i wynocha – powiedział James zatrzymując go i
wręczając jego porcje pierogów
Ten wybiegł w
podskokach z kuchni, rzucając Jamesowi prosto w twarz garść płatków róży.
-Dobra Potter,
co to ma znaczyć? – zapytała Lily nadal stojąc przy drzwiach
- Romantyczna
kolacja we dwojga z najprzystojniejszym, najinteligentniejszym, najmądrzejszym,
najsilniejszym, najskromniejszym i na...
- Skończ Potter.
– przerwała mu ruda
- Oh Liluś, bądź
chociaż trochę romantyczna – powiedział Rogacz z wyrzutem
- Nie mów do
mnie Liluś, wkurzasz. Dobra, dawaj moją porcje, bo głodna jestem i z tond
wychodzę. Jak nie to twoja mama pozwoliła zamówić mi pizze, więc...
- Gardzisz
pierogami z truskawkami?
- Tak, jeśli są
zrobione przez ciebie.
- Przykro mi,
księżniczko, ale nic innego nie ma. – oznajmił niecierpliwie James
- Pech... Gdzie
masz telefon?
- ...
- Oh, nie bądź
dziecinny Potter.
- To zjedz ze mną
kolację!
- Nie, dzięki,
nie jestem głodna. – powiedziała z sarkazmem Lily i wyszła z kuchni
Weszła do salonu
i usiadła na fotelu. Co on sobie wyobrażał?! – pomyślała.
„Lily?” – usłyszała w głowie głos
„Severus?”
„Cześć, nie ma cię w domu, więc wiesz... gdzie
jesteś?”
„Nie powinno cię to interesować”
„Nadal jesteś obrażona o tamto? Ile razy mam cię
jeszcze przepraszać?”
„Nazwałeś mnie szlamom Severusie, a potem mówiłeś...
sam wiesz co”
„Przepraszam byłem głupi.”
„Nadal się z nimi zadajesz?”
„Tak”
„I nie przestaniesz?”
„Nie”
„Więc nie licz na moją przyjaźń”
„Gdzie jesteś?”
„Nic ci do tego, mówiłam”
„Lily, proszę, boję się o ciebie. Chce wiedzieć
tylko gdzie jesteś i czy nic ci się nie stało, bo nie ma cię w domu, nic
więcej.”
„Pierwszy miesiąc wakacji spędzam u Pottera.” – Lily wiedziała, że tym stwierdzeniem sprawiła
Severusowi wielki ból
„Kochasz go?”
„Nie, nie tego zapatrzonego w siebie lalusia.
Ciągle tylko się popisuje, chce wszystkim coś udowodnić.”
„Ja taki nie jestem”
„Ale ty zadajesz się z niewłaściwymi osobami,
jesteś taki sam, tylko ja stanowię wyjątek, a innych mugolaków traktujesz jak
śmiecie”
„Widzisz, sama przyznałaś mi rację! Ty jesteś
wyjątkiem!”
„Oh, przestać Severusie, ja się od nich niczym nie
różnię”
„Kocham cię Lily, tak jak ten idiota nigdy cię nie
pokocha. Nie jestem taki sam jak on, jestem inny, tylko ja potrafię cię
zrozumieć. Tylko ja potrafię cię na prawdę pokochać.”
„Nie mów tak Severusie, proszę”
„Dlaczego nie możesz pokochać mnie? Jestem gorszy?
Jestem niepotrzebnym Smarkiem, którego należy cisnąć jakimś silnym zaklęciem,
żeby zmieść go z powierzchni ziemi? Może powinienem oszczędzić wam wszystkim
problemu i sam się zabić? Jestem niepotrzebny, w każdym stopniu gorszy od
Pottera...”
„Proszę nie mów tak, proszę”
Lily wiedziała,
że Severus jest załamany. Boi się o nią. Myśli, że jest niepotrzebny. Nie umie
żyć bez niej. A teraz jeszcze doszedł Potter. Myśli, że Evans go kocha. Myśli,
że jest gorszy od Pottera. Lily skuliła się na fotelu, przyciągnęła do siebie
nogi, głowę schowała. Po jej policzku spłynęła łza. Jedna... druga... i
następna... „Nie mów tak, Severusie” – powtarzała. Była równie załamana, co on.
To przez nią Severus był w takim stanie.
- Co on ci
zrobił? – zapytał James, Lily nie zauważyła, kiedy wszedł
- Co ja zrobiłam
jemu?
- Nic, na co by
nie zasłużył. – odpowiedział Potter i spojrzał w jej zielone, mokre od łez
oczy. – Nie płacz, proszę.
James nie wiedział,
co robić. Wziął Lily na ręce i zaniósł do jej pokoju, do łóżka. Okrył kołdrą,
podłożył pod głowę poduszkę.
- Przepraszam
cię James – wyszeptała
- Za co? –
zapytał zdziwiony
- Za wszystko,
bardzo się starałeś, a ja nawet nie...
- Chodzi ci o
kolację? Nic się nie stało Liluś...
- Przepraszam...
– powiedziała cicho i zasnęła
Nigdy nie
widział jej w takim stanie, zawsze była tą odporną na wszystko, wesołą Evans.
Teraz leży bezbronna, zapłakana. James chciał się zemścić na tym, kto ją do
takiego stanu doprowadził. Kogo? Severusa Snape’a – oczywiście. Nie wiedział
jednak, że ten, sam jest w podobnym stanie, co ona. Siedzi skulony w jakimś
kącie i słucha kolejnej kłótni jego rodziców, ale nie obchodzi go to, co robią
inni. Obchodzi go tylko Lily.